Festiwal
Aktualności
O festiwalu
Kuratorzy
Festiwal 2011
Festiwal 2010
Wolontariat
Konkursy festiwalowe
Around the world
Program
Bilety
Imprezy biletowane
Imprezy niebiletowane
Gdzie kupić?
Informacje
Miejsca wydarzeń
Gdzie pójść
Dla mediów
Regulaminy
Informacje
Kontakt
Partnerzy
Zespół

PROJEKT FILMOWY

Data publikacji: 25.06.2012

"Z Marcelem Ophülsem zetknąłem się po raz pierwszy za sprawą cztero-i-półgodzinnego dokumentu „Smutek i litość” („Le Chagrin et la Pitie”). Cieszę się, że publiczność łódzkiego festiwalu będzie mogła zobaczyć tę błyskotliwą wiwisekcję kolaboracji i zdrady, mentalności okupowanych i okupantów żyjących wspólnie we Francji lat 1940-44. Emblematyczną sceną tego filmu może być rozmowa z byłym kapitanem Wehrmachtu, Helmutem Tausendem. W 1968 roku na weselu córki obnosi on wojenne medale z kampanii we Francji i Rosji a na pytanie: „Chyba jednak wiedział Pan, co wtedy robiono Żydom?”, odpowiada: „Przepraszam, mówił Pan Żydom czy też młodzieży?” (Juden oder Jugend), cynicznie udając, że dokładnie nie pamięta lub czegoś nie dosłyszał …

Twórczości Maksa i Marcela Ophülsów nie jest w Polsce zbyt dobrze znana, chociaż obaj są artystami o ustalonej, światowej renomie.  Z filmów ojca - Maksa Ophülsa w polskich kinach pojawiał się tylko „Le Plaisir” (1952) (pod tytułem „Dom pani Tellier”), będący adaptacją  trzech opowiadań Maupassanta, który to film znalazł się w naszym programie. Telewizja publiczna w latach 90. przypomniała  „Rondo” (1950) według Schnitzlera  i „List od nieznajomej” (1948), oparty na motywach opowiadania Stefana Zweiga, w którym to filmie choreografia kamery wywiera po dziś dzień piorunujące wrażenie. To kino – inspirujące późniejszych wybitnych twórców takich, jak Stanley Kubrick i Jean-Luc Godard – cechuje niezwykłe połączenie narracyjnej i stylistycznej precyzji; sztuki opowiadania i sztuki kreacji obrazowej, pozostających w pełnej równowadze.

Dzieła Maksa i Marcela jest na tyle różna od siebie i realizowana  w odmiennych gatunkach, że  warto zapytać o historyczną i biograficzną wspólnotę doświadczeń ojca i syna. Jedną z płaszczyzn, które umożliwiają takie porównanie jest wątek przepracowania rodzinnej przeszłości. W jednym z wywiadów Marcel Opüls mówił tak: „Aby wszystko było jasne mówię to już teraz: jestem pół-Żydem. Mój ojciec był Żydem, moja matka Aryjką, niebieskooką blondynką, niemiecką aktorką z francuskim, niemieckim i amerykańskim paszportem. Gdy człowiek robi się starszy, ten rodzaj wykorzenienia nabiera  wielkiego znaczenia – gdy widzi się rosnący w siłę nacjonalizm, gdy spotyka się ludzi twardo stąpających po ziemi i mających korzenie; perorujących o swoich odwiecznych korzeniach, o tym jak są z nich dumni, ponieważ ratują ich one przed anonimowością i standaryzacją.” Ojciec Marcela urodził się w bogatej rodzinie przemysłowców z Saarbrücken  jako Max Oppenheimer – Ophüls to pseudonim artystyczny. Max tworzył pod pseudonimem na stanowcze życzenie własnego ojca, który nie chciał, aby poważny interes rodzinny był kojarzony z czymś tak niepoważnym i podejrzanym jak  - teatr a następnie film.  Marcel przyjmuje pseudonim ojca jako własne nazwisko – niekiedy tylko  - w czasie pracy w niemieckiej telewizji, kiedy chce uciec od skojarzeń z uwielbianym ojcem  – podpisuje materiały dziennikarskie  nazwiskiem matki – sygnując je jako Marcel Wahl.

Marcel Ophüls jest tym, który o dziedzictwie ojca mówił jako o darze, ale i brzemieniu: „niełatwo być synem Maksa”, „to ojciec był wybitnym reżyserem, nie ja”. Uhonorowany Oscarem twórca unikalnych esejów dokumentalnych,  w rozmowach z dziennikarzami nie raz w przewrotny sposób deprecjonował swoje dokonania. Jest w tej sytuacji Bloomowski lęk przed wpływem i potrzeba wypracowania własnej, unikalnej dykcji, która uwolni go od uciążliwości wszelkich porównań.  Rozmowy w filmach Marcela przykuwają do fotela, irytują, ale nie pozwalają się oderwać: wywiad ze Albertem Speerem, Slobodanem Miloševićem (jako „serbskim szekspirologiem”), Marthą Gelhorn – reporterką wojenną i towarzyszką życia Hemingwaya. Jego słynna technika prowadzenia wywiadów – tzw. sarkazm śledczy – nie oznacza stawiania się w pozycji nadrzędnej wobec rozmówców. Jest to dobrze widoczne w jego „November Days” (1991), gdzie przysłuchując się opowieści Marcusa Wolfa, generała Stasi – Ophüls nieoczekiwanie odnotowuje analogię: „Obaj nasi ojcowie mieli żydowskie korzenie, obaj komunizowali (bo któż nie komunizowała w Weimarze …), obaj byli artystami. Tylko, że Pański ojciec wyjechał w 1933 roku do Moskwy, mój zaś do Hollywood, bo był filmowcem i chciał pracować w tym zawodzie”. Konkluzja mówiąca o historycznej przypadkowości, o polityce jako losie, który kształtuje naszą tożsamość – na co zwrócił niegdyś uwagę Goethe - brzmiała: „mógłbym być Tobą” – zbrodniarzem, ale miałem więcej szczęścia.

Świadomy powrót do filmów ojca – cytowanie ich we własnych filmach Marcela Ophülsa - od  „Z Mayerling do Sarajewa” (1940), „Libelei” (1933), do „Loli Montès” (przy jej produkcji syn pozostawał asystentem ojca), anegdoty o ojcu – to cechy charakterystyczne jego późnej, opalizującej autobiograficznymi odniesieniami twórczości Marcela. Jedynym filmem, przy którym wspólnie pracowali ojciec i syn jest wspomniana wyżej „Lola Montès” – historia słynnej kurtyzany, kochanki Liszta i Ludwika Bawarskiego. Dają się tutaj uchwycić in nuce wszystkie ważne dla twórczości Ophülsów wątki.  W oszałamiającej scenografii Jurija Annenkowa amerykański cyrk Barnuma staje się metaforą sceny świata. Na długo przed Federico Fellinim (urzeczonego tym filmem Maksa Ophülsa w nie mniejszym stopniu niż Stanley Kubrick) cyrk pojawia się tu także jako antecedencja telewizyjnego show, fałszującego tożsamość uczestników spektaklu. Europejski okres życia Loli poznajemy w kolejnych retrospekcjach, które obramowane zostają ich cyrkowa parodią z Lolą w roli głównej. Nie po raz pierwszy u Maksa pojawia się w tym filmie postać mistrza ceremonii, wodzireja i narratora – kreującego dla odbiorców pochłaniająca ich fikcję.  Publicysta, dziennikarz telewizyjny, komentator polityczny jest w „Reporterach wojennych Marcela kimś bardzo podobnie usytuowanym – inscenizującym rzeczywistość cynikiem. Nie ma przypadku w tym, że Marcel Ophuls odsłaniając uwarunkowania medialnego obrazu ginącego Sarajewa, cytuje właśnie „Lolę Montès” – przenosin konotacje cyrku wystawiającego w żywych obrazach życie kurtyzany – na medium informacyjne, obnażając jego prawdziwa naturę .
 
Na projekt „Max i Marcel” składają się nie tylko realizacje obu reżyserów: „Lola Montès” (1954) i „Le Plaisir” (1952) Maksa Ophülsa  oraz „Smutek i litość” (1969) i „Reporterzy wojenni” (1974) Marcela Ophülsa, ale także film dokumentalny poświęcony ojcu przez syna, dotyczący tego, co za kulisami – kuchni filmowej „Max by Marcel” (2004).  Twórczość filmowa ojca i syna stanowi w proponowanej tutaj optyce część doświadczenia żydowskiej inteligencji Berlina i Wiednia (która przez Amsterdam, Moskwę, Paryż) docierała do Hollywood i ponownie do Paryża.  Jest to obszar międzykulturowego dialogu, którego centralne motywy i wątki przeniesione zostały z bliskiej nam kultury środkowo- i wschodnioeuropejskiej: wiedeńskich sztuk bulwarowych, felietonów Karla Kraussa, sztuki aktorskiej Karla Valentina, teatru Brechta i sztuki scenograficznej Jurija Annenkowa. W towarzyszących pokazom filmowym dyskusjach będziemy chcieli pójść tropem niecodziennych biografii obu twórców.   Cykl spotkań „Max i Marcel” zwieńczy ważne wydarzenie – pokaz Wiktora Skoka, lidera i wokalisty grupy JUDE oraz wydawcy undergroundowego zina PLUS ULTRA  - „Remix Ophüls”, w którym konstelacja fragmentów muzycznych i projekcji układów montażowych tworzonych z ujęć zaczerpniętych z filmów Maksa i Marcela ukaże ideę kina potencjalnego, historycznie nieurzeczywistnionego, choć możliwego."

autorem tekstu jest kurator projektu "Max i marcel Ophüls" - Tomasz Majewski



Tagi: DOM, Kino Cytryna, Lola Montes, Marcel Ophuls, max by Marcel, Max Ophuls, Off Piotrkowska, PREXER, Reporterzy wojenni, Smutek i litosc, Tomasz Majewski, Wiktor Skok

program